poniedziałek, 11 lipca 2011

Trening na Farmie Podkowiańskiej 9-10/07/2011

Po raz trzeci Wielka Farma Podkowiańska gościła nasz radosny Team w swoich skromnych progach. Jak zazwyczaj harmonogram wyjazdu był napięty, ale uczestnicy naładowani pozytywną energią podołali wszystkim punktom programu wymyślonym przez okrutnie ambitnych Sztabowców :)

Pierwszy trening - Sobota po południu
Przećwiczyliśmy szyki (do znudzenia, ale przynajmniej nie będziemy się już mylić i może wreszcie rozpoczniemy ćwiczenia z bardziej zaawansowanego poziomu taktyki), rozstawianie bazy przejściowej oraz 3secRush. Upiorny żar lejący się z nieba sprawił, że spłynęliśmy aż po same skarpetki i ugotowały się nam mózgi. Może właśnie dlatego popełniliśmy WielBłęda podczas jednego z ćwiczeń...

"Kontakt! Na trzeciej! (wszyscy odwracają się na godzinę dziewiątą) "

Wracając z treningu wpadliśmy na naszych gości w postaci Czarnego Lisa, którzy wpadli na farmę popatrzeć, jak potrafi się zmobilizować i zintegrować Podkowa. Po dotarciu do Farmy zrobiliśmy szybką przerwę na grilla i wieczorem ruszyliśmy na drugi trening.

Bytowanie w terenie - Sobota wieczór

(Tu poproszę o wsparcie Jarego, bo w związku z wielką konspiracją mnie nie było)


W trakcie kiedy ekipa szykowała się do snu, Fenek zasilony uciekinierem Berrnem i Czarnymi Lisami ruszył w teren, by odłowić rekruta w celu porwania. Akcja przebiegła bardzo sprawnie, między innymi dzięki niezwykłej współpracy ze strony porywanego, który to z uśmiechem na ustach wpadł w nasze ręce. Po porwaniu i przewleczeniu przez krzaki w kajdankach, Edward został oficjalnie i z fanfarami przyjęty do Podkowy. Tym samym mamy w składzie 7 członków i jednego rekruta.

Kilka migawek z nocnej akcji:
Leżymy wszyscy na trawie nad Wisłą, czekamy na umówioną godzinę. Nagle rozlega się donośne pluskanie.
Carlos: Czy to możliwe, że któryś z Nich zażywa teraz kąpieli w rzece? Nie, to chyba nie Oni, prawda? Jaki zboczeniec kąpałby się w Wiśle o tej porze...?!?

Leżymy dalej, zostało nam 15 min do wyjścia. Nagle słychać cichutkie chrapanie, potem dźwięk narasta, dochodzi do niego synchroniczne sapanie.
Kedryn: Carlos! Nie śpij!
Carlos: Ja nie śpie, ja czuwam! Maro, nie sap!

Edward zapytany, czy podobało mu się porwanie: Tak, generalnie było super. Najbardziej podobało mi się leżenie twarzą w trawie...
Kedryn na to: Trzeba było nie prosić, żebym ci poluzował :P

Nocne ognisko było krótkie, bo wszyscy po dwóch treningach byli nieźle złachani, a rano mieliśmy w planach wspólny trening z Lisami.

Niedziela - Trening z Lisami
Wyszliśmy w teren prawie o czasie, pogoda dopisywała i nic nie wskazywało na to, że nagle znajdziemy się w terenie najbardziej zbliżonym do Kambodży skrzyżowanej z Wietnamem i snem porąbanego scenografa rodem z filmów SF.
Trening odbył się na terenie starego sadu, zarośniętego krzunami wysokości przeciętnego mężczyzny, wszystko przeplecione dzikim winem i pnączami chmielu, a w zielonych ścianach roślinności gdzieniegdzie wydeptane były legowiska i tunele dzików. Dopóki nie zaczęło padać, teren był trudny, później był już kosmicznie dziki.
Przećwiczyliśmy porządnie przeszukiwanie terenu tyralierą, manewr okrążenia wroga (trochę nie wyszło ze względu na niemożliwość znalezienia wroga w krzakach), zachowania w przypadku wejścia w zasadzkę oraz nowe dla nas ćwiczenie z zakresu Manewr i Ogień, czyli Zdobywanie Pozycji w ogniu ciągłym.

Carlos: Pamiętajcie, tu czasu nie mierzycie w sekundach, nie mierzycie go nawet w metrach... Tu czas mierzy się w kulach!

Absolutnie przemoknięci wróciliśmy na bazę i rozpoczeliśmy teoretyczne szkolenie z konserwacji i budowy replik (Berrn), RTO (Misiek) oraz Personalizacji oporządzenia (Adi). Mam cichą nadzieję, że koledzy instruktorzy prześlą notki, które można będzie zamieścić jako materiały szkoleniowe.

Wypad był mega aktywny. Jeszcze nigdy nie mieliśmy trzech pełnych treningów na jednym wyjeździe. Wszyscy wyjechali z uśmiechem na ustach i zakwasami, a ja zostałam w domu ze stertami mokrych rzeczy, rozłożonymi replikami i okularami ze ślimakiem. Dziękuje wszystkim za świetny weekend.
Zdjęcia nasze TU , a te od Maro Tutaj
Wasz Reporter wojenny

Fenek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz